Monday, May 16, 2016

Sądy są wyrozumiałe dla oszustów udających banki


Osoby nielegalnie prowadzące działalność bankową i parabankową rzadko trafiają do więzienia.

Obietnice wysokich zysków, fikcyjna dokumentacja finansowa, prowizje za wprowadzanie nowych klientów, podszywanie się pod nazwę spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej – tak kuszą przestępcy, łamiąc przy tym prawo bankowe (art. 171). Z raportu opublikowanego właśnie przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że polskie sądy nie są zbyt surowe dla sprawców. W takich sprawach ważniejsze jest naprawienie szkody niż wysłanie na długie lata do więzienia – tłumaczą sędziowie.

Donosili głównie klienci
Zbadano blisko 280 spraw, które wpłynęły do prokuratur w ostatnich latach (średnio 20 rocznie). Kto informował o przestępstwie?

Najczęściej pokrzywdzeni klienci (230 razy). Zdarzały się też artykuły prasowe, anonimowe doniesienia, doniesienia prezesa Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej, czynności operacyjne policji. Działalność trwała od jednego dnia do pięciu lat. Pokrzywdzeni stracili od 10 zł do 16 tys zł. Łączna wartość szkód obliczonych w jednym postępowaniu wynosiła od 6,3 tys. zł do 83 984 zł. Łączna wartość szkód wszystkich pokrzywdzonych w największej aferze sięgnęła 8 mln zł. W 190 procesach zapadły wyroki skazujące. W latach 2010–2014 za pojedyncze przestępstwa sądy wymierzały od sześciu miesięcy do dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa, trzy lata. Oprócz tego zasądzano grzywny od 500 zł do 8 tys. zł. Za kilka przestępstw orzeczono wyroki od dwóch do ośmiu miesięcy bezwzględnego więzienia.

Trzy razy sądy orzekły zakaz zajmowania stanowisk w spółkach na trzy lata; ponad 30 razy zobowiązały skazanych do naprawienia szkody (na kwoty ok. 4 tys. dla każdej z osób). Kary nie należą do najsurowszych.

– Nie sposób oceniać wyroków, nie znając konkretnej sprawy – uważa sędzia Bartłomiej Przymusiński. Jego zdaniem najważniejsze jest to, że sądy stawiają na naprawienie szkody.

Nie radzą sobie

– Przestępczość parabankowa zadomowiła się w Polsce – mówi prokurator Jerzy Kępka. – Schemat działania bywa podobny, ale sprawy należą do trudnych. Głównym powodem jest liczba pokrzywdzonych i skomplikowane mechanizmy finansowe. Z raportu wynika, że przestępcy stosują różne sposoby, np. system argentyński, wyłudzanie pieniędzy pod pretekstem lokacyjno-inwestycyjnym, przyjmowanie lokat pieniężnych w walutach obcych i złotych pod pozorem zawierania wysoko oprocentowanych umów pożyczki zabezpieczonych wekslem.

– Po aferze Amber Gold służby specjalne i prokuratura zaczęły energiczniej badać dokumentacje podobnych firm – zapewnia prokurator Krzysztof Jamruza. I przekonuje, że takich działań zlikwidować prawdopodobnie się nie da, tak jak w innych krajach, ale należy zrobić wszystko, żeby zjawisko możliwie zmarginalizować.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, a.lukaszewicz@rp.pl


No comments:

Post a Comment