Romuald Kmiecik
Nie wydaje się, aby
orzeczenie wydane w niestosownym składzie i bez podstawy prawnej mogło być
honorowane przez inne organy państwa – uważa profesor Romuald Kmiecik.
Czy orzekając o zgodności z konstytucją obowiązującej ustawy o TK,
Trybunał powinien stosować przepisy tejże? Jak wiadomo, uznał, że przepisów
obowiązującej ustawy nie będzie stosował, czym oczywiście naruszył przepis art.
197 konstytucji. To poważny błąd, ponieważ konstytucja nie określa trybu
postępowania, odsyłając do unormowań ustawowych.
W ten sposób Trybunał działał
bez podstawy prawnej, czym naruszył kolejny przepis konstytucji, który wymaga
od organów państwowych działania na podstawie i w granicach przepisów prawa
(art. 7 konstytucji). Jakże można twierdzić, że niezawisłość sędziów Trybunału
i podległość wyłącznie konstytucji zwalnia ich z obowiązku stosowania trybu
postępowania przewidzianego w ustawie, która z upoważnienia tejże konstytucji
tryb ten reguluje?
W jakim trybie miałoby się toczyć postępowanie, gdyby np.
zaskarżono pierwszą i jedyną ustawę regulującą tryb postępowania po wejściu w
życie konstytucji? Czy na podstawie widzimisię prezesa Trybunału? Problem
prawny nie polega na tym, czy zaskarżoną ustawę Trybunał powinien stosować w
swojej działalności, bo to jest oczywiste, ale w jakim zakresie przepisy tej
ustawy mogłyby być pominięte i niestosowane.
Wystarczy umieć liczyć do stu
Konstytucja oczekuje od sędziów Trybunału szczególnej wiedzy
prawniczej, ponieważ ich rozstrzygnięcia wymagają zazwyczaj skomplikowanych operacji
intelektualnych związanych z koniecznością wykładni prawa, zarówno konstytucji,
jak i ustawy, której zgodność z konstytucją stanowi przedmiot orzekania.
Wykładnia prawa powinna poprzedzać decyzję Trybunału, nie zaś odwrotnie –
najpierw decyzja polityczna, a potem dobieranie argumentów prawniczych lepiej
lub gorzej uzasadniających tę decyzję. W myśl zasady clara non sunt
interpretanda (przepisy oczywiste nie wymagają interpretacji) Trybunał,
orzekając na podstawie przepisów dotyczących organizacji i trybu postępowania
przed Trybunałem, mógłby w ogóle nie zajmować się ustawą o TK i nie stosować
tylko tych przepisów ustawy regulującej tryb postępowania, które są sprzeczne z
konstytucją w sposób oczywisty dla każdego, kto dysponuje wiedzą na poziomie szkoły
podstawowej. Gdyby np. badana przez TK ustawa zawierała przepis, że organ ten
powinien orzekać w składzie 25 sędziów, nie zaś 15, jak stanowi art. 194 ust. 1
konstytucji, to stwierdzenie niezgodności prima vista nie wymagałoby
wyróżniającej się wiedzy prawniczej, wystarcza tu bowiem umiejętność liczenia
do stu, a tę osiąga się już w szkole podstawowej.
Prezes Trybunału z pewnością
nie miałby więc obowiązku wyznaczenia składu 25-osobowego. Albo gdyby
zaskarżona ustawa zawierała przepis, w myśl którego orzeczenia Trybunału muszą
zapadać jednomyślnie. Sprzeczność z art. 190 ust. 5 konstytucji, który
przewiduje, że orzeczenia Trybunału zapadają większością głosów, byłaby na tyle
oczywista, że nie wymagałaby szczególnej wiedzy prawniczej i związanych z wykładnią
przepisów skomplikowanych wywodów logicznych, nie mówiąc o innych metodach
wykładni.
Przykłady te, a można by je mnożyć, są odpowiedzią dla tych
obrońców postępowania Trybunału, którzy twierdzą, że mógł on nie zastosować się
do art. 197 konstytucji i nie stosować przepisów ustawy, ponieważ mogłaby ona
np. całkowicie zablokować działanie Trybunału, uniemożliwiając ocenę zgodności
z konstytucją.
Dopóki
nie obali
Trybunał powinien zastosować tryb postępowania przewidziany w
ustawie, respektując tym samym art. 197 konstytucji z wyjątkiem tych przepisów
ustawy, które bez potrzeby wykładni wymagającej wiedzy prawniczej w sposób
oczywisty dla każdego, a także prezesa TK, byłyby sprzeczne z konstytucją.
Jednakże takich przepisów, o ile mi wiadomo, nie ma w tej ustawie zbyt wiele, a
to oznacza, że prezes Trybunału powinien wyznaczyć posiedzenie Trybunału i
postępować zgodnie z ustawą aż do momentu, w którym stwierdzi na podstawie
swojej szczególnej wiedzy prawniczej, że określone przepisy zaskarżonej ustawy
nie są zgodne z konstytucją. Do tego czasu przepisy ustawy korzystają z
domniemania konstytucyjności, niezależnie od tego, jaki jest stosunek
poszczególnych sędziów do kwestii zgodności tej ustawy z konstytucją.
Domniemanie konstytucyjności obala dopiero ważne orzeczenie Trybunału, a nie
opinie poszczególnych sędziów.
I tak np. Trybunał powinien zastosować się do wymagania
przewidzianego w nowej ustawie o trybie postępowania dotyczącego kwalifikowanej
większości głosów. Niezgodność tego przepisu z konstytucją wcale nie jest
oczywista, wręcz przeciwnie, zmiana przepisu ustawy w tym zakresie nie jest
sprzeczna z konstytucją. Przepis art. 190 ust. 5 przewiduje „większość
głosów", nie określając, jaki rodzaj większości może wprowadzać ustawa
regulująca tryb postępowania.
Niezręczna
sytuacja
Konstytucja wyklucza jedynie wymóg jednomyślności orzekania.
Przecież można by sobie wyobrazić, że skoro zaskarżona ustawa była weryfikowana
w kolejnych fazach postępowania legislacyjnego (w Sejmie, Senacie) i
ostatecznie podpisana przez prezydenta, to sędziowie prawnicy orzekający w
Trybunale Konstytucyjnym powinni wykazywać jednomyślność, jeżeli zamierzają
zakwestionować konstytucyjność takiej ustawy. Podobnie jak wymagano niegdyś
jednomyślności w angielskiej ławie przysięgłych. Jak wiadomo, konstytucja tak
wysokiego wymagania prawnikom nie stawia, zadowalając się większością głosów,
nie przesądza jednak o tym, czy to będzie większość względna, bezwzględna,
zwykła czy kwalifikowana. O tym decyduje ustawa. Warto dodać, że przecież w innych
przepisach konstytucja wyraźnie dookreśla rodzaj większości, np. w art. 113
przewiduje „większość bezwzględną", a w art. 120 „większość zwykłą".
Dziwi zatem totalna negacja ustawy o organizacji i trybie postępowania i
niestosowanie przez Trybunał jej przepisów zgodnych z konstytucją, być może pod
wrażeniem absurdalnego hasła „totalnej opozycyjności".
Wskutek tego Trybunał ewidentnie naruszył art. 197 konstytucji i
postawił się w wyjątkowo niezręcznej sytuacji, orzekając poza prawem i bez
podstawy prawnej, którą nie może być sama konstytucja, skoro nie reguluje ona
ani organizacji, ani trybu postępowania. Jeżeli w tej sytuacji orzeczenie
Trybunału będzie uznane za nieważne z mocy prawa bądź nieważne bezwzględnie
(nullitas absoluta), to jest oczywiste, że nie zostanie „ogłoszone w organie
urzędowym" (art. 190 ust. 2). Nie wydaje się bowiem – ale to już ocenią
stosowne organy – aby orzeczenie nieważne z mocy prawa (ipso iure), wydane w
niestosownym składzie i bez podstawy prawnej (sententia nulla), a tym samym
niewiele różniące się od tzw. niewyroku (sententia non existens), mogło być
honorowane przez inne organy państwa, i to w państwie, które stosownie do
przepisów konstytucji ma być państwem prawnym.
Autor jest prof. dr
hab. na UMCS w Lublinie
No comments:
Post a Comment