Osoby nielegalnie prowadzące działalność bankową i parabankową rzadko trafiają do więzienia.
Obietnice wysokich zysków,
fikcyjna dokumentacja finansowa, prowizje za wprowadzanie nowych klientów,
podszywanie się pod nazwę spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej – tak
kuszą przestępcy, łamiąc przy tym prawo bankowe (art. 171). Z raportu
opublikowanego właśnie przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że
polskie sądy nie są zbyt surowe dla sprawców. W takich sprawach ważniejsze jest
naprawienie szkody niż wysłanie na długie lata do więzienia – tłumaczą
sędziowie.
Donosili
głównie klienci
Zbadano blisko 280 spraw, które
wpłynęły do prokuratur w ostatnich latach (średnio 20 rocznie). Kto informował
o przestępstwie?
Najczęściej pokrzywdzeni klienci
(230 razy). Zdarzały się też artykuły prasowe, anonimowe doniesienia,
doniesienia prezesa Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej,
czynności operacyjne policji. Działalność
trwała od jednego dnia do pięciu lat. Pokrzywdzeni stracili od 10 zł do 16 tys
zł. Łączna wartość szkód obliczonych w jednym postępowaniu wynosiła od 6,3 tys.
zł do 83 984 zł. Łączna wartość szkód wszystkich pokrzywdzonych w największej
aferze sięgnęła 8 mln zł. W 190 procesach zapadły wyroki skazujące. W latach
2010–2014 za pojedyncze przestępstwa sądy wymierzały od sześciu miesięcy do
dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa, trzy lata. Oprócz tego zasądzano
grzywny od 500 zł do 8 tys. zł. Za kilka przestępstw orzeczono wyroki od dwóch
do ośmiu miesięcy bezwzględnego więzienia.
Trzy razy
sądy orzekły zakaz zajmowania stanowisk w spółkach na trzy lata; ponad 30 razy
zobowiązały skazanych do naprawienia szkody (na kwoty ok. 4 tys. dla każdej z
osób). Kary nie należą do najsurowszych.
– Nie sposób
oceniać wyroków, nie znając konkretnej sprawy – uważa sędzia Bartłomiej
Przymusiński. Jego zdaniem najważniejsze jest to, że sądy stawiają na
naprawienie szkody.
Nie radzą sobie
–
Przestępczość parabankowa zadomowiła się w Polsce – mówi prokurator Jerzy
Kępka. – Schemat działania bywa podobny, ale sprawy należą do trudnych. Głównym
powodem jest liczba pokrzywdzonych i skomplikowane mechanizmy finansowe. Z
raportu wynika, że przestępcy stosują różne sposoby, np. system argentyński,
wyłudzanie pieniędzy pod pretekstem lokacyjno-inwestycyjnym, przyjmowanie lokat
pieniężnych w walutach obcych i złotych pod pozorem zawierania wysoko
oprocentowanych umów pożyczki zabezpieczonych wekslem.
– Po
aferze Amber Gold służby specjalne i prokuratura zaczęły energiczniej badać
dokumentacje podobnych firm – zapewnia prokurator Krzysztof Jamruza. I
przekonuje, że takich działań zlikwidować prawdopodobnie się nie da, tak jak w
innych krajach, ale należy zrobić wszystko, żeby zjawisko możliwie
zmarginalizować.
No comments:
Post a Comment