Andrzej Kublik
Władze Rosji twierdzą, że dzięki nowemu oprogramowaniu
odkryły, iż akcjonariusze Jukosu ukradli akcje tego naftowego giganta i nie
należy im się 50 mld dol. odszkodowania za likwidację koncernu.
Rosja nie może wypełnić wyroku arbitrażu
w Hadze o wypłacie 50 mld dol. odszkodowania dla byłych
akcjonariuszy Jukosu, bo ten wyrok zapadł z naruszeniem procedur - tak
oświadczył rzecznik Komitetu Śledczego Rosji Władimir Markin.
Ponad 1,5 roku po ogłoszeniu tego wyroku przez
arbitraż w Hadze i prawie 2,5 roku po wydaleniu z Rosji ułaskawionego wcześniej
po ponad 10 latach spędzonych w więzieniu byłego głównego akcjonariusza Jukosu
Michaiła Chodorkowskiego władze Rosji doszły do zaskakującego wniosku. Zdaniem
Moskwy byli akcjonariusze Jukosu, w tym Chodorkowski, nie mieli prawa składać
pozwu do arbitrażu o naruszenie ich praw jako inwestorów, bo... nie byli
inwestorami.
"Chodorkowski po otrzymaniu od państwa akcji
Jukosu bez wniesienia inwestycji, czyli faktycznie ich kradzieży, obecnie znowu
próbuje oszukać państwo [rosyjskie] i otrzymać od niego dodatkowo 50 mld
dol." - powiedział Markin, cytowany przez agencje Interfax.
Spółki Chodorkowskiego kupiły akcje Jukosu od rządu
Rosji w 1995 r.
w czasie szeroko praktykowanych wtedy aukcji. W ramach tych aukcji inwestorzy
pożyczali rządowi pieniądze pod zastaw państwowego majątku i przejmowali go,
gdy rząd nie zwrócił pożyczki. Obecnie Komitet Śledczy Rosji zarzuca
Chodorkowskiemu, że jego spółka Laguna kupiła na
takiej aukcji akcje Jukosu, ale nie za własne pieniądze, lecz za pożyczkę od
kontrolowanego przez Chodorkowskiego banku Menatep. "Pieniądze zapłacone
za akcje [Jukosu] nie zostały zwrócone bankowi Menatep, a kilka lat później ten
bank zbankrutował. W ten sposób Chodorkowski otrzymał akcje Jukosu bez zapłaty,
za cudze pieniądze, czyli faktycznie ukradł je" - stwierdził Markin.
Później akcje Jukosu od rosyjskich spółek Chodorkowskiego przejmowały inne
spółki, zarejestrowane w rajach podatkowych na Cyprze czy wyspie Man.
Luki prawne i
problemy finansowe Rosji
O
tym, w jaki sposób Chodorkowski został właścicielem Jukosu, wiadomo było już od
lat. "Przy zakupie akcji Jukosu przestrzegano wszelkich procedur prawnych.
Nawet w tych czasach zamieszania 20 lat temu nikt nie mógł przyjść z ulicy i
powiedzieć: dajcie mi kilogram akcji Jukosu" - skomentowała zarzuty
rosyjskich śledczych przedstawicielka Chodorkowskiego Olga Pispanen. Wykorzystując
luki prawne i problemy finansowe Rosji po rozpadzie Związku Radzieckiego w
podobny sposób, kupując za grosze państwowy majątek, swoje fortuny budowało
wielu dzisiejszych rosyjskich oligarchów. Jednak Chodorkowski wskazywał, że
znacznie rozbudował ów przejęty tanio majątek i za rządów tego przedsiębiorcy
Jukos podwoił wydobycie ropy naftowej i zasoby swoich złóż.
W
zeszłej dekadzie Chodorkowski w drugim procesie w Rosji został skazany pod
absurdalnym zarzutem kradzieży całej ropy wydobytej przez Jukos do czasu
aresztowania przedsiębiorcy jesienią 2003 r. Wtedy także śledczy zarekwirowali
komputerowe rejestry akcjonariuszy Jukosu. Dlaczego zatem aż 13 lat zwlekali z
ogłoszeniem tych zarzutów? Odpowiedź jest kuriozalna. Nieoficjalnie
przedstawiciel Komitetu Śledczego powiedział agencji Interfax, że zarekwirowany
rejestr akcjonariuszy Jukosu zapisano za pomocą przestarzałego oprogramowania i
dopiero pod koniec zeszłego roku śledczym udało się przepisać rejestr w nowym
formacie i przeanalizować dane o transakcjach na akcjach Jukosu.
Być
może te nowe rewelacje rząd Rosji wykorzystał w apelacji od wyroku arbitrażu,
którą rozpatruje sąd okręgowy w Hadze. Do tej pory wyrok arbitrażu sprawił
wiele problemów Moskwie, bo od roku komornicy nasyłani przez byłych
akcjonariuszy Jukosu co rusz zajmują w Belgii i Francji konta
rosyjskich instytucji i państwowych rosyjskich firm.
Originalny
No comments:
Post a Comment