Tuesday, April 28, 2015

Kanclerz Merkel sfrustrowana Rosją



Bartosz T. Wieliński 28.04.2015 

Polska i Niemcy podejmą wojnę propagandową na Ukrainie. Nie dogadaliśmy się w sprawie niemieckich przepisów o płacy minimalnej, które uderzają w polskich kierowców.

- Za długo oddawaliśmy Rosjanom pole - mówi "Wyborczej" uczestnik wczorajszych polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych. Jednym z ich najważniejszych efektów jest zapowiedź polsko-niemieckiego konwoju humanitarnego, który w połowie maja wyruszyć ma na wschodnią Ukrainę. - Nie może być tak, że pomoc dla ludzi, których dotknęła wojna, idzie wyłącznie z Rosji. Europa, ale także Ukraina, muszą być tam bardziej aktywne - dodaje nasze źródło.

Premier Ewa Kopacz i kanclerz Angela Merkel uważają, że trzeba wreszcie wygrać na Ukrainie wojnę propagandową i pozbawić wspieranych przez Rosję wschodnioukraińskich rebeliantów statusu graczy.

Według informacji "Wyborczej" Polska chciała, żeby Niemcy nie byli wobec Ukraińców zbyt krytyczni i trochę przymknęli oczy na to, że Kijów ociąga się z reformami. - Częste połajanki nie pomogą pchnąć spraw w dobrym kierunku, ale raczej zniechęcą. Potrzeba mniej kija, a więcej marchewki - uważa nasz rozmówca.


Niemcy stoją mocno po stronie Kijowa, w zeszłym roku zaakceptowali nawet formułkę, że stowarzyszenie z UE to nie koniec drogi Ukrainy do Europy. Widać jednak zniecierpliwienie, że kraj tak wolno się zmienia. - Ukraina musi być specjalnie traktowana - przypominała premier Kopacz na konferencji prasowej.

Z drugiej strony, Merkel mówiła w Warszawie, że jest głęboko sfrustrowana Rosją. Według naszych informacji zarzucała prezydentowi Władimirowi Putinowi wiarołomstwo, a nawet nienawiść do Ukrainy i Unii Europejskiej. Pani kanclerz zgodziła się też z polską premier, że sankcje nałożone na Rosję za agresję na Ukrainę muszą zostać utrzymane. Na konferencji prasowej padło zdanie, że "nie ma przesłanek, by sankcje łagodzić". Ale w Niemczech, w tym w szeregach współrządzącej krajem socjaldemokratycznej SPD, częste są głosy, że Rosji nie należy karać i że trzeba wrócić do dawnych interesów.

Jeszcze tydzień temu wydawało się, że polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe będą jedynie politycznym rytuałem. Wprawdzie tylu niemieckich ministrów jednego dnia nie zjechało wcześniej do Warszawy (Berlin chciał pokazać, jak wielką wagę przywiązuje do stosunków z Polską), ale lista trudnych tematów była bardzo krótka. A polsko-niemieckie stosunki - jak zapewniają politycy obu stron - są najlepsze w historii.

W piątek niespodziewanie odszedł prof. Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, szczególnie zasłużony dla zbliżenia Polski i Niemiec. Podczas obrad polskiego i niemieckiego rządu przygotowane dla niego krzesło było puste. Premier Kopacz odczytała przygotowane przez Bartoszewskiego przemówienie. "Wspólnota interesów nie jest dana raz na zawsze. Jest strukturą ruchomą, wymaga naszego stałego wysiłku i uwagi, a więc trzeba ją definiować i wypełniać na nowo. Dopiero w praktyce współpracy występują rozbieżności. Wspólnota interesów wyraża się jednak w tym, że nawet najostrzejsze spory nie godzą w fundamenty współpracy" - napisał profesor.

- Bez Władysława Bartoszewskiego dzieło przyjaźni polsko-niemieckiej nie byłoby tak udane - powiedziała kanclerz Merkel.

Polska nalega, aby Niemcy mocniej wspierały naukę języka polskiego w tamtejszych szkołach. Domaga się też, by Berlin zmienił stanowisko w sprawie wprowadzonej 1 stycznia płacy minimalnej dla kierowców. Według obecnych przepisów wszyscy kierowcy przejeżdżający przez Niemcy muszą dostawać 8,5 euro za godzinę. Dla polskich firm transportowych stawki te są nie do przyjęcia. Niemieccy politycy zapewniali, że przepisy mają na celu walkę z wyzyskiem pracowników. Spór będzie musiała rozstrzygnąć Bruksela.



No comments:

Post a Comment